Czysty żywioł Z Punisherem jest jak z Chuckiem Norrisem, Van Damem i całą resztą gwiazdorów kina akcji. Doskonale wiemy czego możemy spodziewać się biorąc do ręki kolejny komiks z Frankiem, który zdążył nas już przyzwyczaić do masakrowania na wszelkie sposoby kolejnych zastępów wrogów, pochodzących praktycznie z każdego znanego światu kręgu kulturowego. Nie spodziewamy się absolutnie poza zastępami trupów, których narodowość dla Punishera nie ma praktycznie żadnego znaczenia — wystarczy, że to najgorsze możliwe szumowiny, które on mieli niczym maszynka do mięsa, za każdym razem gdy tylko znajdą się w polu jego widzenia. Spójrzmy na ten przepiękny świat, gdzie w kolejce do rozwałki czekają Włosi, Irlandczycy, Japońska mafia czy gangusy z Getta. Kolejne serie zaskakują nas wymyślnymi sposobami uśmiercania wrogów Franka i zalewają strony kolejnymi litrami krwi. Czy jest to potrzebne? Oczywiście, że tak! Z jednej strony wiemy czego się spodziewać i nie oczekuje