Przejdź do głównej zawartości

NOSTALGIA #1 — Blade Vampire Hunter od Toy Bizu (1996)




Jest druga połowa lat 90

Dzieciństwo większości z nas trwa w najlepsze, a w telewizji triumfy święcą animowane przygody znanych nam już za sprawą TM-Semic bohaterów. W kioskach mamy pod dostatkiem komiksów, a największym hitem tamtych jaskrawych czasów są równie kolorowe zabawki, których sprzedaż napędzana jest zarówno przez wspomniane wyżej obrazkowe historie, jak i samą telewizję, której pozycja głównego medium, jest wówczas jeszcze niezagrożona. Pod dostatkiem jest dosłownie wszystkiego, począwszy od popularnych zwłaszcza w nadmorskich kurortach Żółwi Ninja, przez wszędobylskich bootlegowych He-Manów, a skończywszy na rozmaitych wariacjach G.I. Joe. Wszystko jest wówczas albo hardcore, albo extreme, co widać doskonale zarówno po bootlegach, jak i seriach licencyjnych. Każdy z bohaterów ma ogromne, wręcz nienaturalne mięśnie, lub przynajmniej kolce, którymi rekompensuje sobie delikatne ubytki w posturze. Blade Vampire Hunter od Toy Bizu ma jednak obie te rzeczy. Ta 5-calowa figurka jest zarazem hardcore, jak i extreme! Przyjrzyjmy się bliżej jednemu z bohaterów serialu Spider-Man: The Animated Series.




Spider-Man, Spider-Man, Radioactive Spider-Man

Nie ma chyba osoby wychowanej w latach 90, która w tamtym czasie nie dała się ponieść fali ekscytacji, która związana była nie tylko z samym serialem, ale i towarzyszącą mu serią figurek. Emisja Spider-Man: TAS była perfekcyjnie połączona z wejściem na rynek zabawek nawiązujących do serii, a kluczem do zrozumienia tego fenomenu był człowiek orkiestra, czyli Avi Arad — producent wykonawczy serialu, założyciel Marvel Studios, utalentowany designer i co najistotniejsze — CEO Toy Bizu, który w latach 90 był głównym producentem figurek z bohaterami komiksów Marvela. Wszytko, to działało na zasadzie naczyń połączonych, a tłumy dzieciaków oszalały na punkcie plastikowych i co najważniejsze ruchomych wersji swoich ulubionych bohaterów ze Spider-Man: The Animated Series. Sam nie należałem do wyjątków i bardzo dobrze pamiętam, jak obok Doktora Octopusa, moją ulubioną figurką z serii stał się Blade. Nieustraszony łowca wampirów zadebiutował w serialu na początku 1996 roku i mniej więcej w tym samym czasie na rynku pojawił się również jego pierwszy i jedyny, jeśli chodzi o pięciocalową skalę action figure.



Postrach nocy

Jeśli chodzi o wygląd figurki, to nasz pięciocalowy Blade nie jest jednak dokładnym odzwierciedleniem postaci znanej ze Spider-Man: TAS. Właściwie bliżej mu do swojej komiksowej wersji, ale gdy weźmiemy pod uwagę oczywistą inspirację komiksem przy tworzeniu animowanej postaci — te dysproporcje nie są aż tak znaczące (podobnego zdania był Toy Biz, który z tyłu opakowania umieścił m.in. zdjęcie serialowego Blade’a). Bądź co bądź z perspektywy polskiego widza, który nie miał wówczas jeszcze kontaktu z komiksowym łowcą, ta wersja w pełni zaspokajała jego potrzeby, a serial emitowany między innymi na antenie Polsatu skutecznie napędzał sprzedaż zarówno tej, jak i całej masy innych figurek z serii związanych z gadatliwym pajęczakiem.



Nieustraszony pogromca wampirów

Action figure od Toy Biz dosłownie emanuje duchem lat 90. Na jego nogach (poza obowiązkowymi pasami) widoczny jest praktycznie każdy mięsień, a skórzana kurtka z ćwiekami uwydatnia jeszcze, już i tak bardzo szerokie barki. Mocno zarysowana sylwetka to tylko jeden z elementów, które przyciągają naszą uwagę przy pierwszym kontakcie z figurką. Wzrok przykuwa również znakomita, bardzo szczegółowa rzeźba twarzy, której dziki wyraz wywołuje dosłownie ciarki na plecach. W moim egzemplarzu widoczne są już niestety przebarwienia na rękawicach i butach Blade’a, a same włosy wymagały znacznego repaintingu. W zgoła odmiennym stanie znajduje się jednak gumowa kurtka dziennego marka, która w ciągu 20 lat nie straciła prawie nic ze swoich walorów. Na sporą dawkę uwagi zasługuje również to, co jest pod nią, a mianowicie krwistoczerwona koszulka ze szczegółowo wykonanymi rozdarciami, pod którymi widoczna jest skóra Blade’a. Dzikość wypisana na twarzy, niesamowite żółte ślepia i ostre białe kły, w połączeniu ze śladami pazurów oraz pewną postawą ciała dają znakomity, dynamiczny efekt, który w latach 90 urzekł mnie praktycznie natychmiast i Blade na bardzo długi czas stał się moją ulubioną ze wszystkich action figures. Jest to nie lada wyczyn, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, jak szybko dzieci potrafią się znudzić.



Wieczny łowca

Gdy przyjrzymy się artykulacji, to nie doświadczymy tu wielkich niespodzianek. Zarówno ręce, jak i nogi są stworzone na modłę większości figurek w tamtym czasie i poza zginaniem w łokciu można nimi poruszać tylko w pionie. Podobnie sprawa ma się z nogami, a głowa obraca się jedynie w lewo i prawo. Fajnym elementem jest za to dodatkowy punkt obrotowy w pasie, który niestety po wielu latach jest już trochę poluzowany. Kończąc temat artykulacji figurki — nie mamy tu w zasadzie do czynienia z niczym, co mogłoby nas zaskoczyć, gdyż pamiętamy ten schemat doskonale z dzieciństwa. Ograniczony w porównaniu do dzisiejszych figurek zakres ruchu artykulacji nigdy jednak nie przeszkadzał żadnemu z nas w odgrywaniu przygód swoich ulubionych bohaterów. Nie inaczej jest w przypadku Blade’a.

(żródło: actionfiguresandcomics.com)

Uzbrojony po same kły

Tu zaczynają się schody. Ze wszystkich akcesoriów łowcy wampirów najdłużej wytrzymał miecz. Reszta zagubiła się gdzieś w otchłani dziejów, więc niestety nie mogę powiedzieć o nich zbyt wiele. Może ktoś z Was miał więcej szczęścia i ma w kolekcji całe wyposażenie łowcy? Mój egzemplarz Blade’a nie pozostał jednak bezbronny i szybko uzbroił się w klasyczny i sprawdzony osikowy kołek (najprostsze rozwiązania są ponoć najlepsze). W każdym razie, jak widzimy na załączonym obrazku, w oryginalnym zestawie, oprócz miecza, znajdował się także całkiem spory i niezwykle śmiercionośny ekwipunek, który niejednemu wampirowi zmroziłby krew w żyłach!



Symfonia grozy

Wysoka jakość wykonania, dbałość o detale i perfekcyjne oddanie komiksowego wizerunku łowcy wampirów, wzięte do kupy i podlane sporą ilością nostalgicznego sosu sprawiają, że figurka Blade’a zasługuje na honorowe i dobrze widoczne miejsce w mojej kolekcji. Nie licząc paru drobnych przebarwień, action figure firmy Toy Biz broni się naprawdę zaciekle, nawet po ponad dwudziestu latach od premiery. Design figurki przez cały ten czas nie zestarzał się ani trochę i Blade nie stracił nic ze swojej zadziorności i charakteru, a solidne wykonanie pozwoliło mi znów cofnąć się do czasów, gdy na niedzielny poranek czekało się z wypiekami na twarzy. Jeżeli jeszcze jakimś cudem nie macie Blade’a w swojej kolekcji, to upolujcie go na eBayu — naprawdę warto!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RANKING: 7 najbardziej niepokojących zabawek w historii

Liczba 7 jest liczbą mistyczną i podobno przynosi szczęście. Przyda nam się ono zwłaszcza dziś, w wieczór święta Halloween, kiedy to eksplorować będziemy mroczne epizody z dziejów szeroko pojętego przemysłu zabawkowego. Przed Wami ranking najbardziej niepokojących zabawek, które mimo swojej, nazwijmy to niezbyt przyjaznej aparycji, lub też wywołujących gęsią skórkę skłonności, dopuszczone zostały do masowej produkcji. Nie szukajcie ich nigdzie! 7. Joly Chimp (źródło: ebay .com ) Ranking otwiera uśmiechnięta małpka obdarzona nie tylko niebagatelną urodą, ale i wspaniałym talentem muzycznym. Joly Chimp, bo tak nazywa się nasza bohaterka, szczerzy się złowieszczo, a jej wymowna mina przywodzi na myśl skazańca w trakcie egzekucji na krześle elektrycznym. Zabawka wyprodukowana przez japońską firmę Daishin zawojowała rynek w latach 50 i w ciągu swego trwającego ponad 20 lat upiornego marszu doczekała się sporej liczby alternatywnych wersji produkowanych przez różne zabawko

RANKING: 10 najgorszych figurek ever!

(źródło:tiggercustoms.deviantart.com) Mieliśmy już ranking najgłupszych figurek w historii ,  więc teraz pora na te najgorsze . Jako że w przypadku bootlegów do liczby miejsc musiałbym dopisać co najmniej kilka zer, to pod uwagę wziąłem tylko oficjalne wydania firm takich jak np. Hasbro, Mattel czy będący ikoną lat 90 Toy Biz. Tym razem przedstawię Wam figurki, które są tak złe, że aż... złe! Są brzydkie i odpychające, wywołują obrzydzenie lub uśmiech zażenowania i w przeciwieństwie do części najgłupszych figurek na świecie żadnej z nich nie chciałbym mieć na swojej półce. Wybór był naprawdę trudny, bo w większości przypadków można by tu wrzucić nie tylko pojedyncze egzemplarze, ale i całe linie figurek. Większość z obecnych tu "wybrańców" ma całą masę mniej lub bardziej paskudnych kolegów, co dodatkowo komplikowało już i tak niełatwą kwestię. W każdym razie udało mi się w końcu wyselekcjonować te kilka absolutnie najgorszych figurek, które podczas błądzenia w i

NOSTALGIA #6 — Small Soldiers (1998)

We're not toys, we're action figures! — te słowa wypowiedziane przez jednego z czołowych, plastikowych bohaterów kina akcji, do którego jeszcze później wrócimy, nadają się całkiem nieźle na rozpoczęcie opowieści o niezwykłym dziele Joe Dantego mającego swoją premierę w październiku 1998 roku, czyli niemalże 20 lat temu. "Small Soldiers", bo o nim tu mowa, jest filmem, w którym mamy do czynienia z action figures przez duże "A"! Figurki bowiem nie tylko żyją, ale i w odróżnieniu od tych z "Toy Story" nie są zbyt przyjaźnie nastawione, co stanowi wspaniałą bazę dla opowieści, której od pierwszego seansu w małym, nieistniejącym już kinie, jestem fanem. Czy marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby mieć własną armię zabawek, którą można by szkolić, wydawać jej rozkazy, albo nie wiem... walczyć z nią o swoje życie? Jeśli chodzi o "Małych Żołnierzy" to ostatnią opcję macie jak w banku! "Wszystko inne to tylko zabawki!" Pla