Random jest jedną ze stosunkowo mało znanych postaci z wielkiego panteonu X-Men, szczególnie jeśli chodzi o świadomość polskiego fana komiksów. Jako idealny przykład tworu lat 90 pozostał w ich odmętach po dzień dzisiejszy i kojarzyć możemy go jedynie z kilku występów w mniej lub bardziej klasycznych komiksach z tamtego okresu. Nie oznacza to jednak, że nie jest on postacią ciekawą — zwłaszcza gdy mowa o jego plastikowym wcieleniu z Toy Bizu.
Figurkę Randoma nabyłem tak naprawdę z sentymentu do czasów dzieciństwa. Gdy po raz pierwszy ujrzałem go na eBayu, od razu przykuł moją uwagę, będąc uosobieniem tego, za co właśnie kocham lata 90 ubiegłego wieku. Charakterystyczna bandana w stylu Hulka Hogana, nienaturalnie wielkie mięśnie i gigantyczna spluwa wyrastająca z jego ramienia stanowi bowiem perfekcyjne połączenie, które naprawdę wspaniale obrazuje tamte czasy. Nic więc dziwnego, że gdy tylko znalazł się w zasięgu mojego kliknięcia — natychmiast zapragnąłem postawić go na swojej półce!
Design przez duże „D“
Random jest naprawdę cool! Nosi ciemne okulary, rozpiętą skórzaną kamizelkę a zamiast ręki ma wielkiego gnata. Jakby tego było mało, ma także tatuaże i bary wielkości parowozu — co łącznie daje nam kosmiczną dawkę hardcore i extreme w jednym! Cała figurka stworzona jest z komiksowym zacięciem, bez próby nadawania realizmu czemuś, co jest go z definicji pozbawione. Uwagę przykuwa niesamowita dbałość o detale. Widzimy dosłownie każdy mięsień i każdą żyłę tego 12-centymetrowego najemnika, każde zagniecenie materiału jego skórzanego bezrękawnika, a także dokładne rysy jego malutkiej twarzy — jednym słowem całość wykonana jest z niebywałą precyzją!
Drut kolczasty na jego ramieniu jest bardziej hardcorową wersją szalenie popularnego w latach 90 tatuażu, (noszonego między innymi przez Pamelę Anderson), a wydzierany na drugim ramieniu zielony wąż, choć nie oplata całej ręki jak w komiksie i tak jest mega extreme! Widać tu kawał świetnie wykonanej roboty i jako fan wszystkiego, co pochodzi z lat 90, jestem w pełni usatysfakcjonowany. Rarytas, w postaci Toy Bizowego Randoma jest z pewnością warty polecenia innym maniakom figurek i wszystkiego co wielkie i przerysowane.
Jeśli chodzi o artykulację, to cudów się jednak nie spodziewajmy. Punkty ruchu w pasie, biodrach, ramionach (w obu przypadkach tylko w pionie) oraz ruchoma w poziomie głowa to wszystko, co oferuje nam ta figurka — ale czy potrzebujemy więcej? Random to tak naprawdę kupa mięśni, które po prostu chcesz postawić na swojej półce, bez zamiaru ustawiania go w wymyślnych pozach.
Nie wolno zapominać również o tym, że jest to figurka z początku lat 90 i tak naprawdę zbudowana jest na modłę wielu innych mięśniaków z tamtego okresu. Łowca głów wygląda perfekcyjnie w swojej prostej i klasycznej pozie sygnalizującej nam pełną gotowość do działania, a jego monumentalny wręcz wygląd jest w zupełności wystarczający do osiągnięcia pełnej satysfakcji z dołączenia Randoma do swojej kolekcji.
Don't mess with that guy!
Pytacie o akcesoria? Spójrzcie tylko, co ten gość zrobił ze swoją ręką! On nie potrzebuje żadnych akcesoriów! Patrząc zresztą po originie Randoma — nie pozostaje nam nawet cień wątpliwości co do tego, że nasz umięśniony mutant jest jedną, wielką, chodzącą bronią! Byłbym zapomniał — w oryginalnym zestawie były jeszcze 3 rzutki, które po umieszczeniu w lufach można było wystrzelić, ale niestety zaginęły gdzieś w mroku dziejów.
Czy warto?
Jeśli uwielbiacie lata 90 tak, jak ja to pewnie już rozglądacie się na eBayu w poszukiwaniu opcji z wysyłką do Polski. Jeśli natomiast nie darzycie jakimś szczególnym sentymentem ostatniej dekady XX wieku to i tak warto — chociażby ze względów "historycznych". Random jest bowiem perfekcyjnym odbiciem nie tak dawno minionej epoki i wyraża sobą więcej niż Ferrero Rocher, a jego karykaturalnie wielkie mięśnie są cudownym przerostem formy nad treścią, któremu dosłownie żal odmówić honorowego miejsca na swojej półce z figurkami.
Komentarze
Prześlij komentarz