Przejdź do głównej zawartości

Najemnik na każdą kieszeń — czyli recenzja X-Force Deadpool z Infinite Series


O Deadpoolu napisano i powiedziano już chyba wszystko. Przesyt tą postacią jest tak potężny, że nawet Liefeldowski Cable, którego mięśnie mają swoje własne mięśnie (a te z kolei mają również swoje mięśnie, które też mają mięśnie mające mięśnie) nie dałby rady go podnieść. Mimo to nadal jestem fanem, nadal czekam na sequel od Foxa (czy może już od Marvela?) i nadal uwzględniam Deadpoola w swoich dość nieregularnych ostatnimi czasy zakupach komiksowych. Całkiem niedawno wpadły mi więc w ręce dwa egzemplarze tego gadatliwego brzydala — Deadpool Classic od Egmontu (tom 3 - nie warto) oraz X-Force Deadpool od Hasbro. Żeby walczyć z nudą, wybrałem właśnie ten konkretny model, a niebieski kolor figurki rozpalił we mnie obawy, że podczas jej recenzowania mogę stać się nieco stronniczy.



Spokojnie — nie szalejmy z entuzjazmem!

Figurka zaskakuje szczegółowością wykonania. Jest to o tyle ważne, że mówimy tu o skali 3,75 cala i odpowiednie odwzorowanie detali jest w tym przypadku dosyć trudne. W przypadku naszego niebieskiego przyjaciela udało się to jednak znakomicie i całość pod względem designu wyszła naprawdę świetnie. Wielu z większych kolegów może z całą pewnością pozazdrościć małemu najemnikowi nie tylko dokładności wykonania i ponadprzeciętnej dbałości o detale, ale także akcesoriów (o tym za moment!). Wystarczy tylko spojrzeć na wymienną głowę z podciągnięta maską. Jeśli Marvel Legends to wersja "ekonomiczna" figurek superhero, które razem z niską ceną prezentują też w miarę fajną jakość, to Deadpool z Infinite Series jest wersją hiperekonomiczną, bo w wielu aspektach dosłownie kopie tyłek oponentom, a jego cena jest wprost proporcjonalna do rozmiarów. Żyć nie umierać!



Mały, ale wariat!

Choć Deadpool w niebieskim outficie nie powala wielkością, to rekompensuje go nam w zupełności wykonaniem oraz całkiem niezłym arsenałem, który dostajemy w zestawie. Znajdziemy w nim poręczny blaster, równie poręczny nóż, robiąca spore wrażenie bazookę oraz dwie katany ukryte w pochwach na plecach najemnika. Wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko kabura na lewej nodze Wade’a była dopasowana do noża. Niestety chwieje się on i wypada, przez co nie możemy wyposażyć figurki na full. No cóż, mówi się trudno.


Bronie to imponują nie tylko mnogością, ale także szczegółowością wykonania i tak naprawdę skończyłoby się tylko na obowiązkowym marudzeniu odnośnie noża i kabury, gdyby (to już drugie "gdyby", ale tym razem przez wielkie "G") nie głowy figurki (zarówno ta oryginalna, jak i wymienna, z podwiniętą maską), których wymiana potrafi przyprawić o prawdziwy ból głowy. Jeśli bowiem zapragniesz nagle wymienić sobie oblicze Wade’a i ujrzeć, przynajmniej częściowo, jego ludzką (na pewno?) twarz, musisz liczyć się z tym, że straci on dla ciebie głowę — dosłownie! Problemem są zbyt ciasne otwory w główkach figurki. Niezbędna staje się więc mała interwencja hirurgiczna, po której oprócz w końcu zadowalająco funkcjonującej głowy pozostaje także spory niesmak. To największa wada figurki, jaką zauważyłem i z tego, co wiem, nie występuje ona tylko w moim egzemplarzu. Hasbro, shame on you!



Błękitny wojownik

Zakres ruchów jest niemalże identyczny jak w przypadku większych figurek od ML (nieruchome kostki to jedyne odstępstwo). Deadpool to prawdziwy akrobata i jest nie tylko kompaktowy, ale i bardzo pozowalny. Nie postawimy go co prawda na półce, by zapełnił wolną przestrzeń, ale możemy "uzupełnić nim" już postawioną ekshibicje. Zobaczcie tylko, jak fajnie "komponuje się" z Juggernautem!





Niebieski Deadpool jest bardzo fajnym dodatkiem do już istniejącej kolekcji i mogę z czystym sumieniem polecić go nie tylko fanom Wade Wilsona, ale i osobom zainteresowanych urozmaiceniem swojej figurkowej wystawki. Mimo paru mniej lub bardziej poważnych niedoskonałości, Deadpool w skali 3 3/4" to naprawdę fajnie wydane i do tego niewielkie pieniądze (o ile rzecz jasna nie skorzystacie z pierwszej lepszej aukcji na eBayu tylko poszukacie nieco głębiej, lub bliżej). Poza tym, jeśli w ostatnich miesiącach (albo latach) przesadziłeś nieco z poszerzaniem kolekcji i dysponujesz już tylko małym skrawkiem podłogi zarezerwowanym na spanie, życie i jedzenie — śmiało kup jeszcze X-Force Deadpoola z Infinite Series! Jak nie wciśniesz go na swoją półkę, to przynajmniej schowasz do kieszeni.

Polecam!


Dla zainteresowanych 

Cena: 10-30$
Wysokość: 9,5 cm
Gdzie kupić: już chyba tylko rynek wtórny





Komentarze

  1. widziałam tą serię na allegro! :) użytkownik - mienta30

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Allegro właśnie mam tę figurkę. Seria 3,75 cala (rózni bohaterowie Marvela i Star Wars) jest jeszcze dostępna stacjonarnie w Smyku z tego co kojarzę :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RANKING: 7 najbardziej niepokojących zabawek w historii

Liczba 7 jest liczbą mistyczną i podobno przynosi szczęście. Przyda nam się ono zwłaszcza dziś, w wieczór święta Halloween, kiedy to eksplorować będziemy mroczne epizody z dziejów szeroko pojętego przemysłu zabawkowego. Przed Wami ranking najbardziej niepokojących zabawek, które mimo swojej, nazwijmy to niezbyt przyjaznej aparycji, lub też wywołujących gęsią skórkę skłonności, dopuszczone zostały do masowej produkcji. Nie szukajcie ich nigdzie! 7. Joly Chimp (źródło: ebay .com ) Ranking otwiera uśmiechnięta małpka obdarzona nie tylko niebagatelną urodą, ale i wspaniałym talentem muzycznym. Joly Chimp, bo tak nazywa się nasza bohaterka, szczerzy się złowieszczo, a jej wymowna mina przywodzi na myśl skazańca w trakcie egzekucji na krześle elektrycznym. Zabawka wyprodukowana przez japońską firmę Daishin zawojowała rynek w latach 50 i w ciągu swego trwającego ponad 20 lat upiornego marszu doczekała się sporej liczby alternatywnych wersji produkowanych przez różne zabawko

RANKING: 10 najgorszych figurek ever!

(źródło:tiggercustoms.deviantart.com) Mieliśmy już ranking najgłupszych figurek w historii ,  więc teraz pora na te najgorsze . Jako że w przypadku bootlegów do liczby miejsc musiałbym dopisać co najmniej kilka zer, to pod uwagę wziąłem tylko oficjalne wydania firm takich jak np. Hasbro, Mattel czy będący ikoną lat 90 Toy Biz. Tym razem przedstawię Wam figurki, które są tak złe, że aż... złe! Są brzydkie i odpychające, wywołują obrzydzenie lub uśmiech zażenowania i w przeciwieństwie do części najgłupszych figurek na świecie żadnej z nich nie chciałbym mieć na swojej półce. Wybór był naprawdę trudny, bo w większości przypadków można by tu wrzucić nie tylko pojedyncze egzemplarze, ale i całe linie figurek. Większość z obecnych tu "wybrańców" ma całą masę mniej lub bardziej paskudnych kolegów, co dodatkowo komplikowało już i tak niełatwą kwestię. W każdym razie udało mi się w końcu wyselekcjonować te kilka absolutnie najgorszych figurek, które podczas błądzenia w i

NOSTALGIA #6 — Small Soldiers (1998)

We're not toys, we're action figures! — te słowa wypowiedziane przez jednego z czołowych, plastikowych bohaterów kina akcji, do którego jeszcze później wrócimy, nadają się całkiem nieźle na rozpoczęcie opowieści o niezwykłym dziele Joe Dantego mającego swoją premierę w październiku 1998 roku, czyli niemalże 20 lat temu. "Small Soldiers", bo o nim tu mowa, jest filmem, w którym mamy do czynienia z action figures przez duże "A"! Figurki bowiem nie tylko żyją, ale i w odróżnieniu od tych z "Toy Story" nie są zbyt przyjaźnie nastawione, co stanowi wspaniałą bazę dla opowieści, której od pierwszego seansu w małym, nieistniejącym już kinie, jestem fanem. Czy marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby mieć własną armię zabawek, którą można by szkolić, wydawać jej rozkazy, albo nie wiem... walczyć z nią o swoje życie? Jeśli chodzi o "Małych Żołnierzy" to ostatnią opcję macie jak w banku! "Wszystko inne to tylko zabawki!" Pla