Na przełomie lat 80 i 90 wrestling był religią. W wyścigu po mistrzostwo rywalizowały ze sobą tłumy naprawdę barwnych postaci, a powalające swą teatralnością pojedynki przyciągały na hale i przed telewizory całe zastępy fanów w różnym wieku, którzy ściskając w rękach paczki z czipsami i gazowane napoje, z pianą na ustach dopingowali swoich długowłosych, ociekających potem idoli. W erze kablówki i pay-per-view spektakle z udziałem nowożytnych gladiatorów przyniosły ze sobą nie tylko rozrywkę w czystej formie, ale i spory potencjał związany z produkcją rozmaitych memorabiliów takich jak np. figurki zawodników. Nic więc dziwnego, że z najpierw gumowi, a później i plastikowi siłacze w rozmaitych pozach zawładnęli umysłami fanów na całym świecie, by wraz z upływem lat przeistoczyć się w pachnący nostalgią symbol minionych czasów, w których wrestling był otoczony kultem, a na cześć zawodników tego niezwykłego sportu pisano hymny.
Golden Era (1985-1992)
7 lat "złotej ery wrestlingu" dostarczyło nam gigantyczne grono postaci doprawdy barwnych i szalonych, a kilka z nich udało mi się zdobyć w formie figurek od wiodącego niegdyś producenta tego typu zabawek, czyli doskonale znanej nam wszystkim firmy Hasbro, która w roku 1990 przejęła po LJN schedę w dziedzinie wrestling figures. Wcześniejsze modele LJN wykonane były z gumy i nie posiadały żadnych punktów ruchu więc nowe, zaproponowane przez Hasbro figurki stały się natychmiast przedmiotem pożądania dla wszystkich entuzjastów wrestlingowych pamiątek.
Powrót do teraźniejszości.
Przyjrzyjmy się teraz trzem zawodnikom z genialnej "series 2" (w jej skład wchodziły między innymi takie tuzy jak niezapomniany Roddy Piper czy słynny Macho Man), których udało mi się swego czasu ocalić od zapomnienia dzięki godzinnemu scrollowaniu pewnego bardzo popularnego portalu aukcyjnego. Ciekawostką jest to, że wszyscy oni zostali wypuszczeni na rynek dokładnie w tym samym roku, w którym przyszedłem na świat, czyli w 1991. W jakim stanie są dziś, po 27 latach od dnia premiery i czym różnią się od gumowych poprzedników produkowanych przez firmę LJN?
Przekonajmy się!
Wszystkie figurki wykonano z plastiku i wyposażono w charakterystyczny dla danego zawodnika special move, który mimo upływu lat działa w każdym z przypadków niemal perfekcyjnie. Oprócz tego każda z nich posiada obrotowy punkt ruchu w pasie, klasyczne ruchome tylko w pionie i typowe dla zabawek z lat 90 ręce, a także, gdy mowa o zawodniku z numerem 2 — ruchomą w poziomie głowę (w pozostałych przypadkach jakikolwiek obrót jest skutecznie uniemożliwiany przez opadające na ramiona, gęste włosy). Wrestlerzy połyskują dzięki grubemu lakierowaniu i wyglądają, jakby ociekali potem nie tylko od nadludzkiego wysiłku, ale i od grzejących niemiłosiernie reflektorów oświetlających scenę. Każda z figurek jest doskonałym odzwierciedleniem postaci, którą przedstawia i gdy pominiemy specjalną, miniaturową konwencję, w której utrzymane są figurki, otrzymujemy obraz naprawdę realistyczny i bezapelacyjnie warty uznania. Brawo Hasbro!
Pierwszą i jednocześnie ulubioną figurką z mojej kolekcji jest The Ultimate Warrior, który dzięki specjalnemu ruchowi może wykonać prosty, aczkolwiek zabójczo skuteczny rzut przeciwnikiem przez cały ring. Rzeźba postaci jest doprawdy perfekcyjna, a połączenie twardych jak stal i napiętych do granic możliwości mięśni z charakterystycznym dla legendarnego wrestlera dzikim wyrazem twarzy (pomalowanej obowiązkowo w równie charakterystyczny dla niego sposób) i kolorowym, i równie dzikim strojem daje nam obraz nie tylko szalenie bliski prawdzie, ale i dopracowany do absolutnego maksimum.
Zwróćcie jeszcze uwagę na doskonale wyrzeźbione włosy, które dodają figurce kolejnych punktów do naturalności, oraz potęgują energię, którą nasz wojownik wręcz epatuje!
Jeśli chodzi o stan czysto techniczny, to mój egzemplarz zachował się w stanie naprawdę imponującym i gdyby nie delikatnie starty nos oraz brody figurki nie byłoby się do czego przyczepić.
Nowy Porządek Świata
Na drugi ogień leci nie kto inny jak Hulk Hogan, czyli nieuchwytny "Grom w Raju" (który notabene bawi niemal tak samo, jak w latach 90). Ja sam, jak zapewne większość z Was, poznałem Hogana, głównie dzięki jego filmowym wcieleniom, ale wyczyny na ringu jednoznacznie dowodzą tego, że absolutnie nie powinniśmy poprzestawać tylko na podziwianiu go w rolach dobrotliwych olbrzymów, i przyjrzeć się dokładnie temu, jak wielkim (dosłownie i w przenośni) badassem był swego czasu na ringu.
Wróćmy jednak do samej figurki — Panie i Panowie — Hulkster w charakterystycznej bandance i czerwono żółtym stroju naprawdę robi robotę! Jeśli dodamy do tego klasyczny prawy prosty jako ruch specjalny to mamy tutaj wszystko, czego nam potrzeba. Zaciśnięte zęby figurki sugerują, że nie mamy tutaj do czynienia z pierwszym lepszym chłopcem do bicia, a szybująca w naszym kierunku pięść z pewnością wybije nam z głowy wszelkie głupoty.
Ta figurka, jeśli nie liczyć kilku otarć i rys na bandance, również zachowała się w świetnym stanie. Co mogę powiedzieć — uwielbiam internet właśnie za takie okazje!
Chyląc się ku końcowi
Na deser Davey Boy Smith, czyli zawodnik występujący niegdyś pod pseudonimem The British Bulldog — wrestler, którego poznałem dopiero dzięki figurce. Muszę przyznać, że pseudonim pasował do niego doskonale, a jego plastikowa podobizna, choć posiadająca ten sam ruch specjalny co wspomniany wcześniej The Ultimate Warrior, została wykonana bardzo wiernie i szczegółowo.
Warto zwrócić uwagę na "brytyjskie" buty i ochraniacze Bulldoga, a także na świetnie odwzorowane, równie charakterystyczne warkoczyki. Uśmiechnięty wrestler prezentuje się wspaniale obok dwóch pozostałych legend, tworząc z nimi ciekawe i wywołujące łezkę w oku trio.
"Tylko wrestling jest prawdziwy"*
Mimo kilku drobnych uchybień figurki zawodników wyglądają tak, jakby dopiero co wyjęto je z pudełka. Wszystkie trzy są wspaniałą pamiątką po minionych czasach, w których świat oszalał na punkcie nienaturalnie wielkich mężczyzn przerzucających się wzajemnie ponad swoimi głowami i wykonujących całą masę kombinacji, które swoją spektakularnością wstrzymywały na moment oddech całych zastępów spragnionych adrenaliny fanów. Tak jak złota era wrestlingu odeszła już w przeszłość, tak z każdym rokiem ubywa też zawodników, którzy w tamtych latach święcili swoje tryumfy. Ze wszystkich wspomnianych w tym tekście legend pozostał już tylko Hulk Hogan.
*Tytuł i zarazem myśl przewodnia genialnego komiksu autorstwa Łukasza Kowalczuka, którego twórczość mogę z czystym sumieniem polecić absolutnie każdemu, kto dotarł, aż do tego miejsca, by dowiedzieć się, co oznacza gwiazdka umieszczona w ostatnim nagłówku tekstu traktującego o figurkach wrestlerów z lat 90. Jeśli to czytasz, to z pewnością znajdziesz tam coś dla siebie!
Komentarze
Prześlij komentarz