Przejdź do głównej zawartości

NOSTALGIA #11 — polskie gumowe bootlegi MOTU


Temat polskich, gumowych podróbek to materiał na książkę, jeśli nie całą serię, bowiem historia mniej lub bardziej amatorskiego odlewnictwa ma w naszym kraju naprawdę długą i bogatą tradycję. W czasach PRL, gdy na świecie rosły w siłę marki takie jak G.I. Joe, Star Wars czy Masters Of The Universe, u nas królowały przede wszystkim ołowiane żołnierzyki i szmaciane lalki. Nic więc dziwnego, że mający biznesowe zacięcie rodacy szybko wyczuli gigantyczny potencjał płynący z obrotu zabawkami przedstawiającymi walczących na miecze świetlne kosmicznych bohaterów, napakowanych siłaczy czy uzbrojonych po zęby i doskonale wyposażonych komandosów. Jako że oryginalne figurki były dostępne jedynie w Peweksach, szybko zagospodarowano nisze i słynne na cały świat, a także osiągające dziś spore ceny polskie bootlegi dosłownie zalały stragany i budki na bazarach w całym kraju.




Królowie nadmorskich kurortów

Gumowi wojownicy, gumowe żółwie i równie gumowi komandosi zaczęli wymierać stopniowo dopiero w połowie lat 90, kiedy to wolny rynek zaczął zyskiwać coraz to większą przewagę nad polskim duchem kombinatorstwa, zachłystując coraz bardziej świadomych odbiorców produktami o wiele lepszej jakości, które dostępne były praktycznie od ręki.



Wiele z gumowych figurek, o których mowa, nie przetrwały co prawda do naszych czasów z uwagi na niską jakość swojego wykonania, lecz tu i ówdzie znaleźć można jeszcze perełki.


Gumowe bootlegi He-Mana i Szkieletora to coś, na co trafiłem dzięki blogowi — Kolekcja Figurek. Figurki, które w chwili kiedy to piszę, wciąż dostępne są na Allegro, w symbolicznej cenie niecałych pięciu złotych za sztukę, mogą posłużyć za idealny przykład skarbu odnalezionego gdzieś w starych, zakurzonych magazynach. Bywa bowiem czasami tak, że ludzie, którzy dawniej tworzyli te figurki, lub miejsca, w których były one przechowywane, odnajdują się nagle po latach, wyłaniając z mroków zapomnienia kolekcjonerskie skarby, o których istnieniu zapomnieli już niemal wszyscy poza największymi pasjonatami branży figurkowej.




Jakby to było wczoraj...

Figurki, które parę dni temu trafiły do mnie za pośrednictwem najpopularniejszego w Polsce portalu aukcyjnego, wyglądają dosłownie tak, jakby zostały odlane zaledwie wczoraj, a nie ponad ćwierć wieku temu! Cały czas czuć od nich delikatną woń taniej gumy, kojarzącą się niezmiennie z czasami przemian ustrojowych i pierwszych oddechów kapitalizmu. Bardzo pozytywnym zaskoczeniem jest również jakość malowania i niezwykle dokładny odlew obu postaci. W tym miejscu należy zaznaczyć, że obie figurki mają 3,5 cala wzrostu i nie przesadzę, jeśli powiem, że spora część tworzonych współcześnie serii mogłaby się, w cudzysłowie, sporo nauczyć od twórcy, bądź też twórców tych gumowych bootlegów!



Figurki wyposażone są zarówno w pancerze, jak i miecze, a ich ekwipunki różnią się jedynie kolorem. Co więcej, bronie można śmiało zatknąć za paskami zbroi, zapiętymi na plecach postaci.



Nawet jeśli odłożymy na bok fakt, że mamy tu do czynienia z gumowymi podróbkami, które mają na karku więcej krzyżyków niż spora część czytelników tego bloga — nadal mamy przed sobą figurki, które prezentują się bardzo dobrze nawet jak na dzisiejsze standardy, a jedynym elementem, który zdradza ich pochodzenie, są obrotowe, gumowe stawy w rękach, które wraz z każdym przekręceniem przyprawiają o szybsze bicie serca.

Czy nie w tym tkwił jednak pewien urok tamtych czasów?





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RANKING: 7 najbardziej niepokojących zabawek w historii

Liczba 7 jest liczbą mistyczną i podobno przynosi szczęście. Przyda nam się ono zwłaszcza dziś, w wieczór święta Halloween, kiedy to eksplorować będziemy mroczne epizody z dziejów szeroko pojętego przemysłu zabawkowego. Przed Wami ranking najbardziej niepokojących zabawek, które mimo swojej, nazwijmy to niezbyt przyjaznej aparycji, lub też wywołujących gęsią skórkę skłonności, dopuszczone zostały do masowej produkcji. Nie szukajcie ich nigdzie! 7. Joly Chimp (źródło: ebay .com ) Ranking otwiera uśmiechnięta małpka obdarzona nie tylko niebagatelną urodą, ale i wspaniałym talentem muzycznym. Joly Chimp, bo tak nazywa się nasza bohaterka, szczerzy się złowieszczo, a jej wymowna mina przywodzi na myśl skazańca w trakcie egzekucji na krześle elektrycznym. Zabawka wyprodukowana przez japońską firmę Daishin zawojowała rynek w latach 50 i w ciągu swego trwającego ponad 20 lat upiornego marszu doczekała się sporej liczby alternatywnych wersji produkowanych przez różne zabawko

RANKING: 10 najgorszych figurek ever!

(źródło:tiggercustoms.deviantart.com) Mieliśmy już ranking najgłupszych figurek w historii ,  więc teraz pora na te najgorsze . Jako że w przypadku bootlegów do liczby miejsc musiałbym dopisać co najmniej kilka zer, to pod uwagę wziąłem tylko oficjalne wydania firm takich jak np. Hasbro, Mattel czy będący ikoną lat 90 Toy Biz. Tym razem przedstawię Wam figurki, które są tak złe, że aż... złe! Są brzydkie i odpychające, wywołują obrzydzenie lub uśmiech zażenowania i w przeciwieństwie do części najgłupszych figurek na świecie żadnej z nich nie chciałbym mieć na swojej półce. Wybór był naprawdę trudny, bo w większości przypadków można by tu wrzucić nie tylko pojedyncze egzemplarze, ale i całe linie figurek. Większość z obecnych tu "wybrańców" ma całą masę mniej lub bardziej paskudnych kolegów, co dodatkowo komplikowało już i tak niełatwą kwestię. W każdym razie udało mi się w końcu wyselekcjonować te kilka absolutnie najgorszych figurek, które podczas błądzenia w i

NOSTALGIA #6 — Small Soldiers (1998)

We're not toys, we're action figures! — te słowa wypowiedziane przez jednego z czołowych, plastikowych bohaterów kina akcji, do którego jeszcze później wrócimy, nadają się całkiem nieźle na rozpoczęcie opowieści o niezwykłym dziele Joe Dantego mającego swoją premierę w październiku 1998 roku, czyli niemalże 20 lat temu. "Small Soldiers", bo o nim tu mowa, jest filmem, w którym mamy do czynienia z action figures przez duże "A"! Figurki bowiem nie tylko żyją, ale i w odróżnieniu od tych z "Toy Story" nie są zbyt przyjaźnie nastawione, co stanowi wspaniałą bazę dla opowieści, której od pierwszego seansu w małym, nieistniejącym już kinie, jestem fanem. Czy marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby mieć własną armię zabawek, którą można by szkolić, wydawać jej rozkazy, albo nie wiem... walczyć z nią o swoje życie? Jeśli chodzi o "Małych Żołnierzy" to ostatnią opcję macie jak w banku! "Wszystko inne to tylko zabawki!" Pla