Sylvester Stallone był w latach 80 twarzą przede wszystkim dwóch marek: genialnie sprzedającego się Rambo i niemalże ikonicznego już Rocky'ego. Jak to zwykle bywa, w parze z popularnością filmów szły też zabawki i rozmaite gadżety, a warto wspomnieć, że branża zabawkarska przeżywała w tamtych czasach prawdziwy renesans, ofiarując światu tak legendarne dziś serie, jak MOTU, czy Star Wars. W drugiej połowie lat 80 powzięto więc śmiałe plany, by połączyć ze sobą Slay'a i inną, równie legendarną, a tym samym jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek tamtych czasów, należącą do zabawkowego giganta serię figurek G.I. Joe!
![]() |
(źródło: 3djoes.com) |
W pogoni za marzeniami
Chęć umieszczenia Rocky'ego w szeregach G.I. Joe podyktowana była również sukcesem figurki przedstawiającej postać pewnego słynnego zawodnika wrestlingu walczącego dla organizacji WWF pod pseudonimem Sgt. Slaughter. Sierżant był bowiem pierwszym członkiem G.I. Joe bazującym na prawdziwej postaci, a wprowadzenie go do franczyzy w 1985 roku podniosło jeszcze bardziej sprzedaż serii, która co prawda od 1982 święciła prawdziwe tryumfy, jednakże dało się już wówczas odczuć potrzebę delikatnego odświeżenia całości poprzez przyłączenie do niej silnych i charyzmatycznych bohaterów zdolnych zaskarbić marce prawdziwe rzesze całkiem nowych fanów.
![]() |
(źródło: worthpoint.com) |
Sukces na wyciągnięcie ręki
Hasbro nie zamierzało czekać z założonymi rękami na sfinalizowanie dealu z przedstawicielami sławnego aktora i już pod koniec roku 1986, jeszcze w trakcie prowadzenia negocjacji biznesowych przez obie zainteresowane strony, Rocky stał się (przynajmniej na papierze) częścią uniwersum G.I. Joe i przygotował solidny grunt pod to, by móc w kolejnym roku trafić do odbiorców drogą pocztową jako specjalna figurka. Równolegle z wprowadzaniem Rocky'ego do continuity świata G.I. Joe w drugim numerze pisanego przez Larry'ego Hamę i będącego czymś na kształt podręcznika zbioru profili członków G.I. Joe zatytułowanego "Order of Battle" (Balboa pojawił się nawet na okładce, jednakże jego image odbiegał mocno od wizerunku aktora, z uwagi na to, że umowa nie została jeszcze oficjalnie przyklepana), prowadzono więc intensywne prace nad wyglądem samej figurki. Poniżej możemy zobaczyć woskową rzeźbę twarzy Rocky'ego i prototyp autorstwa Billa Merkleina, a także pewne szkice koncepcyjne, których autor — Mark Pennington — wziął sobie zbyt mocno do serca drugą kreację Sylvestra Stallone'a, czyli słynnego Johna Rambo.
![]() |
(źródło: yojoe.com) |
![]() |
(źródło: arealamericanbook.wordpress.com) |
![]() |
(źródło: hisstank.com) |
![]() |
(źródło: arealamericanbook.wordpress.com) |
Godny przeciwnik?
Żeby zachować logikę świata G.I. Joe, Rocky musiał posiadać również swojego arcywroga pod postacią żołnierza Cobry o ksywie Big Boa, którego figurka ujrzała światło dzienne w roku 1987 i który stanowić miał brutalne przeciwieństwo naszego prawego i kochającego swój kraj bohatera — tak się przynajmniej wtedy wszystkim wydawało. W skład dołączanych do figurki akcesoriów wchodził między innymi worek bokserski i czerwone, nakładane rękawice.
![]() |
(źródło: yojoe.com) |
Przerwany sen
Wszystko to straciło jednak znaczenie w momencie, gdy negocjacje ze sztabem Sylvestra Stallone'a zostały zerwane. Powodem było najpewniej wcześniejsze przekazanie praw do wizerunku Slay'a, tym razem jednak wcielającego się w postać Johna Rambo, i to na dodatek w serialu animowanym o tym samym tytule firmie Coleco. Serial ten, podobnie jak "He-Man i Władcy Wszechświata" kilka lat wcześniej, miał za zadanie pociągnąć sprzedaż zabawek i pojawił się na antenie równolegle z rynkową premierą pierwszej serii figurek, a cała linia stanowić miała (przynajmniej według założeń twórców) bezpośrednią konkurencję dla G.I. Joe.
![]() |
(źródło: pinterest.com) |
Po debiucie serii w 1986 roku Coleco myślało już z całą pewnością o wypuszczeniu drugiej fali plastikowych zabijaków, jednakże wszelkie plany wzięły w łeb wraz z końcem samego serialu, który po wzbudzeniu wielu kontrowersji związanej z prezentowaniem zbyt dużej dawki przemocy małoletnim widzom został szybko anulowany jeszcze przed końcem roku 1986. Finalnie jednak Marvel, który wydawał wówczas komiksy związane z franczyzą G.I. Joe opublikował na ramach kolejnego numeru "Order of Battle" oświadczenie, które jasno dało wszystkim zainteresowanym do zrozumienia, że Hasbro rakiem wycofuje się z pomysłu zaimplementowania postaci Rocky'ego w świecie G.I. Joe.
![]() |
(źródło: uproxx.com) |
Big Boa, Balboa?
Istnieje jednak ciekawa spekulacja mówiąca o tym, że postać "antagonisty" naszego niedoszłego figurkowego bohatera oparta została właśnie o niewykorzystany mold (czyli rzeźbę) Rocky'ego. Według zwolenników teorii spiskowych Rocky'emu dodano po prostu ogromny hełm i skrzyżowane na klatce piersiowej pasy, a całość delikatnie przerzeźbiono w celu uniknięcia ewentualnego pozwu sądowego o bezprawne wykorzystanie wizerunku. Koniec końców figurka Big Boa, w przeciwieństwie do figurki Rocky'ego ujrzała więc światło dzienne i została od razu sklasyfikowana jako niedoszłe nemesis sławnego, filmowego boksera.
![]() |
(źródło: youtube.com) |
![]() |
(źródło:collectors.com) |
![]() |
(źródło: uproxx.com) |
Szczęśliwe zakończenie?
Być może zasadnym wydaje się wobec tego pytanie, czy aby na pewno prawie 4-calowa podobizna filmowej ikonu boksu nie ujrzała jednak w jakimś sensie światła dziennego? Oficjalnego potwierdzenia tej hipotezy pewnie jednak nigdy nie dostaniemy. Jedno jest jednak pewne — figurka Rocky'ego jako G.I. Joe mogła naprawdę w owym czasie sporo namieszać i stać się, nie tylko z punktu widzenia dzisiejszych czasów, prawdziwym rarytasem dla każdego kolekcjonera tych małych, militarnych ludzików.
Komentarze
Prześlij komentarz