Przejdź do głównej zawartości

NOSTALGIA #17 — Overt-Kill od McFarlane Toys (1994)

Metal ozdobiony ciałem

Oto Ikona lat 90, czyli wspólne dziecko dwóch największych komiksowych wizjonerów tego okresu. Oto zabójczy cyborg powołany do życia jako mafijny cyngiel. To największy (dosłownie i w przenośni) zwyrodnialec, którego z pewnością nie chciałbyś nigdy spotkać na ulicy. Postać tak legendarna, że już nieco zapomniana. Oto Overt-Kill!

Release Party

Uwielbiam zapakowane figurki, tkwiące w blistrach niezmiennie od kilkudziesięciu lat, stanowiąc swoistą kapsułę czasu. Uwielbiam. Ale gdy wziąłem do ręki Overt-Killa od McFarlane Toys dosłownie rozerwałem pudełko na strzępy. To był impuls. Nie wyobrażałem sobie trzymania tak zajebistej figurki w opakowaniu, zwłaszcza że do całości dołączony jest komiks. Uwielbiam exclusive’y. Szukanie spiraconej wersji pdf, żeby tylko ją przeczytać, zepsułoby cały urok, a polowanie na allegro trochę mija się z celem. Tak więc — stało się!


Genesis

Overt-Kill dał się poznać jako kolejny przeciwnik Spawna dokładnie 29 lat temu, a zeszyty z jego udziałem są zdecydowanie jednymi z  moich ulubionych. Metalowy mięśniak pojawił się nawet w genialnym serialu animowanym HBO Spawn: The Animated Series, ale szybko skończył w bardzo smutny sposób. Spawn zaskoczył go podczas prac serwisowych, a potem odesłał jego rozczłonkowane i obdarte ze skóry szczątki jako wiadomość do zleceniodawcy. Można by rzec, że kto miecze wojuje, ten od miecza… no właśnie. 


Moment jego powstania został też umieszczony na taśmie filmowej podczas wizyty Roba Liefelda i Todda McFarlane'a w studiu programu telewizyjnego prowadzonego przez nikogo innego jak samego Stana Lee. Zgadnijcie, który z nich wymyślił ksywę Overt-Kill?

A właściwie Overkill. Tak początkowo nazywał się ten psychopata. Wszędzie później nosi już jednak nazwę Overt-Kill. Powód zmiany nie jest do końca jasny, a tak naprawdę jest ich zapewne kilka. Jednym z nich może być, chociażby to, że Marvel ma już w kolekcji postać o identycznym pseudonimie. Kolejnym zagrożeniem dla wolności twórczej mógł być też sam Dziadek Stan, który wraz z ewentualnym sukcesem mógłby wyciągnąć chciwą łapkę pełną sygnetów, by ukroić sobie spory kawałek tortu (albo nawet zeżreć cały). Kolejną tezą jest to, że McFarlane miał w planach nakręcenie filmu o przygodach tego byczego zwyrola, a nazwa Overkill była już zwyczajnie zajęta przez pewne dzieło z 1987 roku.

Do figurki dołączono naprawdę fajny komiks z originem i oficjalnym wprowadzeniem postaci Overt-Killa do przygód Spawna. Przez chwilę zdawało mi się, że rysował go sam Rob Liefeld, ale nie. Stał za nim gość odpowiedzialny, chociażby za Knightmare, czy Brigade, czyli dwie inne mniej lub bardziej udane serie z bogatego archiwum wczesnego Image Comics. Jeden z najwierniejszych minionów Roba Liefelda, czyli Marat Mychaels. Też fajnie.




Heavy Metal

Ta figurka to lata 90, Lata 90 to ta figurka. Łapy jak samochód osobowy, feature w postaci strzelającej głowy (czekaj, co?) i sylwetka lokomotywy. Czego chcieć więcej?






Napis na pudełku głosi: “ages 4 and up”. Figurka jest tak potężna i ciężka, na jaką wygląda. Można by bez problemu posłać nią kogoś do szpitala, albo nawet kostnicy, jak by dobrze trafić. Nic więc dziwnego, że jest również odporna na działanie najgorszego z  żywiołów, czyli dzieci. Wujek Todd pomyślał o wszystkim. Po co sprzedawać merch dla zacietrzewionych piwniczaków, skoro można uzależnić klientów już na najniższym levelu. Sprytne. Ten design Overt-Killa, choć jest cholernie wierny komiksowi, przypomina mi nieco przerośnięte dziecko z reklamy Gerbera, owinięte w łańcuchy i wyposażone w nabitą ćwiekami zbroję. Do figurki dołączono nawet wyrwany parkomat. Jak się bawić, to się bawić!



Nie ma tu kieszonek no bo po co. Są za to ogromne shoulder pady. Porównywalne chyba jedynie do tych, które nosiła inna, jeszcze bardziej zapomniana postać z Universum Image — wspomniany już dzisiaj Kinghtmare. 


Rampaging Savage

Ta figurka to coś naprawdę niesamowitego. To cybernetyczny wehikuł czasu posyłający nas wprost do cudownej krainy prochem i sterydem pachnącej. Coś, co nawet jak na normy lat 90 było tak bardzo EXTREEEME!, że zostało w nich na zawsze. To coś, co po tylu latach, z pewnością zasłużyło na to, żeby choć na krótką chwilę powrócić do żywych. Dalsze trzymanie go w pudełku byłoby zwyczajną zbrodnią!







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

RANKING: 7 najbardziej niepokojących zabawek w historii

Liczba 7 jest liczbą mistyczną i podobno przynosi szczęście. Przyda nam się ono zwłaszcza dziś, w wieczór święta Halloween, kiedy to eksplorować będziemy mroczne epizody z dziejów szeroko pojętego przemysłu zabawkowego. Przed Wami ranking najbardziej niepokojących zabawek, które mimo swojej, nazwijmy to niezbyt przyjaznej aparycji, lub też wywołujących gęsią skórkę skłonności, dopuszczone zostały do masowej produkcji. Nie szukajcie ich nigdzie! 7. Joly Chimp (źródło: ebay .com ) Ranking otwiera uśmiechnięta małpka obdarzona nie tylko niebagatelną urodą, ale i wspaniałym talentem muzycznym. Joly Chimp, bo tak nazywa się nasza bohaterka, szczerzy się złowieszczo, a jej wymowna mina przywodzi na myśl skazańca w trakcie egzekucji na krześle elektrycznym. Zabawka wyprodukowana przez japońską firmę Daishin zawojowała rynek w latach 50 i w ciągu swego trwającego ponad 20 lat upiornego marszu doczekała się sporej liczby alternatywnych wersji produkowanych przez różne zabawko

RANKING: 10 najgorszych figurek ever!

(źródło:tiggercustoms.deviantart.com) Mieliśmy już ranking najgłupszych figurek w historii ,  więc teraz pora na te najgorsze . Jako że w przypadku bootlegów do liczby miejsc musiałbym dopisać co najmniej kilka zer, to pod uwagę wziąłem tylko oficjalne wydania firm takich jak np. Hasbro, Mattel czy będący ikoną lat 90 Toy Biz. Tym razem przedstawię Wam figurki, które są tak złe, że aż... złe! Są brzydkie i odpychające, wywołują obrzydzenie lub uśmiech zażenowania i w przeciwieństwie do części najgłupszych figurek na świecie żadnej z nich nie chciałbym mieć na swojej półce. Wybór był naprawdę trudny, bo w większości przypadków można by tu wrzucić nie tylko pojedyncze egzemplarze, ale i całe linie figurek. Większość z obecnych tu "wybrańców" ma całą masę mniej lub bardziej paskudnych kolegów, co dodatkowo komplikowało już i tak niełatwą kwestię. W każdym razie udało mi się w końcu wyselekcjonować te kilka absolutnie najgorszych figurek, które podczas błądzenia w i

NOSTALGIA #6 — Small Soldiers (1998)

We're not toys, we're action figures! — te słowa wypowiedziane przez jednego z czołowych, plastikowych bohaterów kina akcji, do którego jeszcze później wrócimy, nadają się całkiem nieźle na rozpoczęcie opowieści o niezwykłym dziele Joe Dantego mającego swoją premierę w październiku 1998 roku, czyli niemalże 20 lat temu. "Small Soldiers", bo o nim tu mowa, jest filmem, w którym mamy do czynienia z action figures przez duże "A"! Figurki bowiem nie tylko żyją, ale i w odróżnieniu od tych z "Toy Story" nie są zbyt przyjaźnie nastawione, co stanowi wspaniałą bazę dla opowieści, której od pierwszego seansu w małym, nieistniejącym już kinie, jestem fanem. Czy marzyliście kiedykolwiek o tym, żeby mieć własną armię zabawek, którą można by szkolić, wydawać jej rozkazy, albo nie wiem... walczyć z nią o swoje życie? Jeśli chodzi o "Małych Żołnierzy" to ostatnią opcję macie jak w banku! "Wszystko inne to tylko zabawki!" Pla